Dzielę się siłą

Cześć, mam na imię Monika. Jestem fizjoterapeutą. Mam 38 lat, męża i dwójkę wspaniałych dzieci. Od sześciu lat leczę się z powodu raka piersi. Przeszłam dwie operacje oszczędzające. Radioterapię. Hormonoterapię. Terapia trwa nadal. Mówiono mi, że już nigdy nie urodzę. A Michalina przyszła na świat podczas leczenia onkologicznego.

Skąd czerpię siłę? Mam kilka sprawdzonych sposobów 🙂 Chętnie się nimi z Tobą podzielę.

post-monika-02

Nie pamiętam skąd się wzięła mała broszura w łazience rodziców, która przedstawiała jak badać sobie piersi. Miałam wtedy 16 lat. Pomyślałam, że to nie boli, że będę to robić. I robię to do dziś. Intuicja? Możliwe. Ściema? Absolutnie nie. Chcę żebyś o siebie dbała. W bardzo kobiecy i subtelny sposób, poprzez SAMOBADANIE PIERSI. Ja dzięki temu wyczułam u siebie 2 stycznia 2013 roku malutki guzek…

Jestem z siebie dumna. Bo moja sytuacja sprawiła, że koleżanki, siostry i kuzynki zaczęły się badać. Jeśli wyczułaś w swojej piersi coś niepokojącego – gulkę, zgrubienie, zauważyłaś wydzielinę z sutka – REAGUJ. Proszę Cię! Nie czekaj, aż Twój cycek będzie wyglądał jakby miał się zaraz rozpaść. Wtedy szanse na wyzdrowienie maleją. Tak, dobrze czytasz, wyzdrowienie! Rak piersi to nie wyrok. Nie może nas ograniczać i pokazywać jedynie czarne scenariusze.

Moim ulubionym lekarstwem okazała się AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA. Na początku było ciężko. Skutki leczenia stały się ograniczeniami. A może ograniczenia były w mojej głowie? Nieistotne 😉 Ważne jest to, że od 2014 roku zaczęłam regularnie startować w biegach ulicznych. Mam za sobą kilka półmaratonów i jeden bieg górski w Bieszczadach (sześć miesięcy po porodzie!). Pewnie stwierdzisz, że jestem niepoważna, szalona. Może i tak. Ale jestem 😉 Sport jest moją motywacją, samodyscypliną i samokontrolą. Znajdź więc swoje ulubione ćwiczenia. Spaceruj. Tańcz. Idź na jogę. Zobaczysz, ile energii i frajdy Ci to doda.

WALCZ O SIEBIE. Ja się nie poddaję. Choroba otworzyła przede mną ciekawe, wręcz czarodziejskie drzwi. Potrzebowałam tylko trochę czasu, żeby przez nie przejść. Zaufać samej sobie. Poznałam niesamowite kobiety, które też walczą z chorobą. Nauczyły mnie, że nie muszę się zamykać w domu, czekać na litość, z której i tak nic dobrego nie wyniknie, robić niczego wbrew sobie. Staram się. Uczę asertywności. Korzystam ze wsparcia psychologa. Mam plany, marzenia i nie zawaham się ich realizować, także tych które wymagają cierpliwości.

Bez względu na to, ile masz lat, czy jesteś studentką czy uczennicą, czy masz gromadkę dzieci czy wnuków. Jesteś taką samą kobietą, jak każda z nas. Jeżeli przeczytałaś moją historię, to znaczy, że zależy Ci na sobie. Idź swoją ścieżką zdrowia. Badaj się regularnie. Bądź kobietą, która KOCHA pełną piersią i nie ogląda się za siebie.

Do zobaczenia na szlaku górskim lub na jakimś fajnym biegu.
Tam mnie spotkasz.
Monika Warmowska

Tekst pochodzi z magazynu MADEMOISELLE (numer 11/2019)