Cicha inspiracja

Lokalni bohaterowie – czasami przybierają postać pielęgniarki, sportowca, strażaka, a innym razem to zlepek najróżniejszych cech i wielu działań zamkniętych w jednej osobie. Taka jest właśnie Agnieszka Kośnik-Zając, kobieta-rakieta, która od lat, na wielu płaszczyznach stanowi silną motywację dla innych kobiet i przede wszystkim daje siłę do tego, by odważnie podążać za głosem serca.

Autor: Klaudia Krause – Bacia

KAC_3812_small

Na co dzień jesteś ekspertem nowoczesnej kosmetologii i prowadzisz Kosmetologię Babiana, jednak wiele kobiet twierdzi, że oprócz tego idealnie spełniasz się w roli psychologa i doradcy. To chyba dość niespotykana forma prowadzenia biznesu?

Lubię słuchać, obserwować, wiedzieć. Nie boję się eksperymentować, łamać schematów, mieć odmienny punkt widzenia. Wciąż mam nowe pomysły. I regularnie sprawdzam, czy są dobre. Jestem wizjonerką. Działam! Zdobyłam doświadczenie, którym chętnie się dzielę. Bez obaw wymieniam się spostrzeżeniami z innymi. Na pewnym etapie biznesu nie ma już rywalizacji, czy wyścigu. Kiedy po tylu latach na rynku docierasz na metę z ekspertami, zamiast konkurencji spotykasz się z szacunkiem do umiejętności i pozycji. Myślę, że rola mentora pojawia się naturalnie u dojrzałych marek.

Dzielisz się wiedzą, siłą, zrzeszasz kobiety i prowadzisz fundację! Skąd bierzesz tyle siły i energii?

To nie kwestia siły i energii, bo padam ze zmęczenia jak każdy. Napędza mnie kreatywność. Projekty same się tworzą w mojej wyobraźni. Wystarczy tylko wprowadzić je w życie. Zapominam wtedy o słabościach. Lubię taką różnorodność wydarzeń.

Skoro mowa o różnorodności… W ramach działań Fundacji Wspierania Rozwoju Medycyny Anizja promujesz wczesne wykrywanie chorób. Szczególne miejsce ma tu temat mastektomii i rekonstrukcji piersi. Dlaczego właśnie to? Przecież chorób jest mnóstwo…

Kampanie o profilaktyce są ważne. Są też pozytywnie odbierane, z przyjemnością się ich podejmujemy. Większość badanych odbiera wyniki bez zmian. Mogą odetchnąć z ulgą, odhaczyć spełniony obowiązek i polecić je innym. Bo nie boli, było warto, nie ma się czego bać. A co z tymi, którzy dowiadują się o chorobie? Powinno się ich przygotować, wytłumaczyć, wspierać. Nie przestraszyć, a zachęcić do leczenia. Takie programy są trudniejsze do realizacji, a równie potrzebne. Jak bardzo, pokazał odzew po akcji o mastektomii i rekonstrukcji piersi.

To prawda, kampania „Breast is the Best” odbiła się szerokim echem nie tylko w środowisku trójmiejskim.

To ulubione hasło dr Daniela Maliszewskiego, specjalisty chirurga gruczołu piersiowego. To on zainspirował mnie do realizacji tego projektu. Miała być jedna, symboliczna sesja, a powstał kilkuletni program. O ważnych, dzielnych i mądrych kobietach. Gdy myślę o życiowej odwadze, zawsze mam przed oczami bohaterki tej właśnie kampanii. Nie było łatwo, za to owocnie. Jeden z wielu, wielu sms-ów zachowałam sobie na pamiątkę. Od uczestniczki, którą na ulicy zaczepiła kobieta. Rozpoznała ją na zdjęciu. Miała przy sobie nasz artykuł, jako talizman. Materiał zmobilizował ją do leczenia. To była dla mnie największa nagroda, a zarazem wiadomość: „to ma sens, ma sens!”.

Być inspiracją – to mocne stwierdzenie. Czasami ciężko udźwignąć to brzemię, ale zdaje się, że Ty jesteś jedną z tych osób, którym przychodzi to zupełnie naturalnie.

Być inspiracją. To rzeczywiście mocne i odpowiedzialne. Aż się wyprostowałam! (śmiech). Jednak nie robię niczego na pokaz. Wręcz przeciwnie. Powinnam być przecież bardziej aktywna w sieci, mało mnie w internecie. Symbolicznie udzielam się w mediach społecznościowych. Jestem pochłonięta życiem offline – pracą, rodziną, wspólnymi marzeniami. Oddaję się temu, co mnie pasjonuje. Wiecznie głodna wiedzy, przeżyć. Być inspiracją. To dopiero jest inspirujące. Dziękuję!

KAC_3219_small
KAC_3717_small

Ja tylko porządkuję fakty (śmiech). Pewne jest, że dajesz skrzydła innym kobietom, ciekawi mnie natomiast kto daje je Tobie?

Mąż. Dzieci. Rodzice. Przyjaciółki. Współpracownicy. Klientki. Pacjenci. Każdy z nich, piórko po piórku, składają się na moje skrzydła. Mam wyjątkowe szczęście do ludzi, co widać po tym, gdzie doleciałam.

Czym kierujesz się w życiu? Masz jakieś stałe wartości, które od lat torują Ci drogę?

Nastały trudne czasy ciosów w wartości. Protest goni protest: sądownictwa, praw kobiet, osób LGBT, mediów. Ważne jest, by robić coś dla innych i zabierać głos, uczestniczyć w istotnych sprawach. Tym się kieruję w życiu.

Działasz na wielu polach, a od Ciebie przewrotnie emanuje niesamowity spokój. To kwestia charakteru czy może praktyki jakichś technik medytacyjnych?

Charakteru! Uśmiecham się, bo zdarza mi się raz na kilka lat atak złości i wtedy jest wręcz groteskowo, teatralnie. Nie potrafię się wku… z klasą (śmiech).

Jako kobieta jesteś też mocno związana ze sztuką, i to aktywnie. Na swoim koncie masz m.in. organizację wystawy obrazów młodych polskich malarek. Skąd pomysł, by wspierać zupełnie odległą dziedzinę? A może nie tak odległą… ?

„Wrażliwi na piękno, skoncentrowani na zdrowiu” – tak od lat opisuję zespół, z którym tworzę firmę. Bo chirurgię i sztukę uprawiają artyści. Ludzie z talentem, wyczuciem i misją. Połączenie kliniki i galerii to nie przypadek, to homeostaza.

W Twoim przypadku śmiało można zaryzykować stwierdzeniem, że Twoja praca to Twoja pasja. To znaczy, że nie istnieje dla Ciebie słowo emerytura? (śmiech)

Istnieje i zbliża się szybciej niż myślałam (śmiech). Kocham to, co robię, jednocześnie jestem otwarta na nowe doznania. A emerytura kojarzy mi się z hobby, na które teraz mam mało albo wcale czasu. Mój ojciec, dopiero kiedy zamknął firmę zorganizował wystawę swoich zdjęć. Zdobył nagrody. Wcześniej był zbyt zajęty. Ja też tak chcę!

Jakie plany na najbliższą przyszłość?

Namawiam męża na badanie kliniczne. Mamy potencjał, moce przerobowe i wsparcie. Myślę, że pod koniec roku moglibyśmy wystartować. Nie wszystko zależy od nas, czekam cierpliwie w bloczkach. Jestem zwarta i gotowa.

KAC_3484_small