Mieszkam w raju 🙂 na Mazurach.

Mieszkam w raju 🙂 na Mazurach.
W małym domku zbudowanym niedawno przez partnera.
Delektuje się życiem, cieszę każdym dniem.
Pracuję. Często odwiedzają mnie przyjaciółki.
Czego chcieć więcej? Moje życie właśnie nabiera rytmu i sensu.

Nie zawsze tak było.
Zaliczyłam niejedną burzę, by w końcu dostrzec słońce nad pięknym, giżyckim jeziorem.

Pewnego razu wyczułam w prawej piersi, tuż pod skórą maleńką zmianę, dosłownie groszek. Wiedziałam od razu, czym jest. Wiedziałam, bo jedna z koleżanek mała nowotwór. Byłam wtedy przy Niej, kibicowałam. Tak bardzo chciała żyć. A ja wówczas nie chciałam. Próbowałam się zabić. Gdybym mogła Jej w ten sposób oddać swój czas…

Groszek nie znikał. Poszłam więc do lekarza rodzinnego. Stamtąd na usg, kolejno do onkologa, na biopsję cienkoigłową, potem na gruboigłową. To był emocjonalnie beznadziejny, przerażający, rozpaczliwy czas. Pomogła mi go przejść dr Psyche. Zaordynowała leki, dzięki którym zniosłam przedłużającą się diagnostykę naprawdę spokojnie. Wyłączyła strach. Jestem Jej za to bardzo wdzięczna.

Po trzech tygodniach od ostatniego badania zadzwonił telefon z przychodni. Pojechałam na wizytę. Lekarz przyjął wszystkich pacjentów, a mnie zostawił na koniec. Usiadł obok mnie na kozetce, objął ramieniem i powiedział „MA PANI RAKA”. Tłumaczył. Ale nie pamiętam, o czym mówił. Pamiętam za to, że był poniedziałek. Dla innych początek tygodnia, dla mnie początek innego życia. Tak życia, bo właśnie wtedy poczułam, jak bardzo chcę żyć. Tak bardzo, jak Gośka kiedyś.

Od tego dnia wszystko poszło już bardzo szybko. Komplet badań. Ustalony plan leczenia. Chemia. Operacja oszczędzająca. Radioterapia.

A Jędrzej zaczął budować dla nas dom. I dobrze. Tak sobie z tym radził. Syn Maciek golił głowę, robił herbatki, dużo rozmawiał. Moi mężczyźni wspierali mnie jak mogli. I wiesz co? To był fajny czas. Mimo wszystko.

Po zakończonym procesie leczenia ustaliłam reguły:
Obiecuję nie robić żadnych głupstw,
umawiać onkologa co trzy miesiące,
badać osteoporozę raz w roku,
kontrolować się u dr Psyche.

Co jeszcze?
Wąchać kwiaty,
karmić kota,
leżeć i patrzeć w gwizdy.
Żyć, żyć, żyć!!!

Pozdrawiam Cię serdecznie
Ula

Tekst pochodzi z magazynu MADEMOISELLE (numer 01/2020)
www.magazynkobiet.pl